Ty pierzesz w mej głowie swoje brudy Nie ucieknę, a nie chce iść za tobą jak za trendem Zabierasz swoje rzeczy, ciągle wracasz tu Jak bumerang znów (o-o-o-o) Czuję cię przez sen i nie wiem już jak, nie wiem już jak Znaleźć atencje, tej, której mi brak, której mi brak (o) Więc zwalniam miejsce i całe szczęście Bo ciągle czegoś mi brak, czegoś mi brak Mam paranoje, przez które nie mogę dziś spać I puszczam je w obieg, i krążą wśród nas Są jak atrament - niezmywalne Jak łzy, które mamy na sobie sprzed lat Już nie chcesz mnie znać i nie chcę cię znać To jak domek z kart Pale twój wstyd To jak atrament - niezmywalne Jak łzy, które mamy na sobie sprzed lat Złota klatka to nie prawda Z nieba deszcz nie zmyje kłamstwa Goni nas strach Znak to panna To nie ja gdzieś Noc polarna Spadam w gwiazdach Znów brak barier Nowy standard Ty odmawiasz go na amen Dopijam ciebie do dna Mam rozmazany obraz Jak stare taśmy w rolkach, jak słaby sygnał w TV Popatrz Jak mówię o głupotach, jak mówię, że nie kocham Bo ciągle czegoś mi brak, czegoś mi brak Mam paranoje, przez które nie mogę dziś spać I puszczam je w obieg, i krążą wśród nas Są jak atrament - niezmywalne Jak łzy, które mamy na sobie sprzed lat Już nie chcesz mnie znać i nie chcę cię znać To jak domek z kart Pale twój wstyd To jak atrament - niezmywalne Jak łzy, które mamy na sobie sprzed lat Jak atrament, jak atrament Nie znika cień, znika mój cień Nie znika cień, znika mój cień Jak atrament, jak atrament Nie znika cień, znika mój cień Mam paranoje, przez które nie mogę dziś spać I puszczam je w obieg, i krążą wśród nas Są jak atrament - niezmywalne Jak łzy, które mamy na sobie sprzed lat Już nie chcesz mnie znać i nie chcę cię znać To jak domek z kart Pale twój wstyd To jak atrament - niezmywalne Jak łzy, które mamy na sobie sprzed lat