On nie miał żalu, fartu i pieniędzy A serca tyle, że garściami tylko brać Nie bywał w domu i nie zbierał złomu A domu nie miał i nie pytał, czemu tak Oprócz ognia, ognia, który w nas Woła nadzieją: miejsce jest na fart Władco ognia, ognia, który w nas Woła nadzieją: ocal jedną z gwiazd Ojciec nie sypiał na złoconym łóżku Matka nie swoje ciuchy prała byle jak Nikt mu nie mówił nigdy o kopciuszku Bajek nie było, on nie pytał, czemu tak Oprócz ognia, ognia, który w nas Woła nadzieją: miejsce jest na fart Władco ognia, ognia, który w nas Woła nadzieją: ocal jedną z gwiazd Lecz to nic, że łza jest słona Z zimnej mgły wychodzę na bruk Wstaje dzień, dzień robinsona Twardy jak stal i gorzki jak miód Oprócz ognia, ognia, który w nas Woła nadzieją: miejsce jest na fart Władco ognia, ognia, który w nas Woła nadzieją: ocal jedną z gwiazd Lecz to nic, że łza jest słona Z zimnej mgły wychodzę na bruk Wstaje dzień, dzień robinsona Twardy jak stal i gorzki jak miód Twardy jak stal i gorzki jak miód Twardy jak stal i gorzki jak miód Twardy jak stal i gorzki jak miód