Miasto zmienia się jak transformers No i kurwa płynie z tym Lecę teraz w życiowej formie Nie chuj w niego, jak już to chuj z nim Ten z prawilnej tego nie pojmie, bo to kurwa niezły dzik (ta) Zresztą, chuj z nim, klik klak klik Znika w mig każdy towiec Który przepierdalasz w lumpe A ja rzucam rap na blokowiec Ponoć to dobry skurwiel Klasycznym nurtem pierdole modę (pierdole modę) Chuj wyznaczasz, a nie trendy Bo twe ruchy czysto marketingowe Trafiasz tam, gdzie kiedyś boysbandy Nie czas na rozejmy - jest kosa (kosa) Przyznasz, że fałszywy uścisk ręki Gorszy jest niż prawda bosa (bosa) Możesz na fanpage'u mi lajkować hejty Jak te z metra cze pierdole co myśli (weź spierdalaj) Ale po chuj się wyświetlać (weź spierdalaj) Zresztą, jego opinia to lipstick Jak u Kstyka ten samo poziom ciepła Nie rób se nadziei, z tego nie będzie beef'u Bo znam tego rapu wartość Kliki facebook'owych rycerzyków Zapamiętaj raczej średnio mnie martwią Warszawa czujesz ją, na plecach jej joł Oj będą gadać, będą, będą gadać Szeptem, pod nosem, lub za plecami Taki pocisk to kapiszon, jasna sprawa ♪ Jednym się wydaje, że żyją dla miłości Gdy jest obok mówi jak ją kocha Ale wczoraj w burdelu nie pościł Dwa farmazon mu ciężko ugotować Potem Cię uwikła w swój rodzinny spisek Oczami świecisz przed jego kobitą To się robi nudne, głupie, przykre Wielkie strategie jak bokiem chuj z dziwką Drudzy Ci pierdolą o przyjaźni Ale w życiu ważniejszy Facebook Ziom proszę, bądźmy poważni Z Tobą ładnie można wyjść tylko na zdjęciu Chuj mnie boli co widzisz w tym tęczu (chuj) Chuj mnie boli, że przyjeżdżasz w pięciu (chuj) Chuj mnie boli, że to nie na miejscu (chuj) Chuj mnie boli komu ląduje na sercu Czaisz męciu, mam wyjebane Choć Ty pewnie czujesz się dotkniety Ale gadka z nim jak grochem w ścianę Będzie widział tylko cudze błędy Argumenty z dupy wysrane Nie wiele mogą, gdy pryska Twój czar Robotę robi bliższe poznanie Spierdala-la-la-li-li-laj! Nie ma rzeczy kurwa nieopartych na biznesie (nie ma) Pieniądz można robić na sposoby dwa (dwa) Pierwszy to szmira i tandeta Drugi ma ten subtelny smak Jak dziwki i krak, suko nie mów mi jak mam żyć Bo nie będziesz umierał za mnie I to, że jeszcze nie raz wpadnę na pysk Nie znaczy nigdy, że nieodwracalnie