Widzę gniew w tamtych typach - im nie poszło Duży stres, ale kasa - muszę wziąć ją Częściej lipa ale wychodzę na prostą Nie prosiłem ona sama chciała połknąć Wiesz suko, ja tym żyje Jakby nie było to gówno mnie nie zabije Przychodzi weekend, moi ziomy walą w szyje Wiem co jest teraz, nie myślę co jest za chwilę Nie raz kurwa miałem w plecach sztylet To ciężka praca dała wiarę, że nie będę w tyle To moje twarze, ciepło domu które polubiłem To mój brat dawał hip-hop kiedy byłem szczylem I nie zapomnę tego nigdy Zawsze w otoczeniu wiedziałem, że jestem inny Zawsze oczy na mnie ale teraz to bez lipy Mówiłaś nie jestem winny To dzięki tobie zrozumiałem jak mam żyć w tym Widziałem dużo złego i proszę mamo nie martw się Chociaż wiesz nie zawsze mówiłem prawdę Nie zrobię tego, o co boisz się tak strasznie Nie zrobię tego, bo bym znienawidził sam się Nie mógłbym spojrzeć w oczy, to nie takie proste wiesz Dla tych suk powinienem w piekle smażyć się I to był bunt ale dalej umocniło mnie Kopali grób, a teraz by chcieli poznać mnie Widzę gniew w tamtych typach - im nie poszło Duży stres, ale kasa - muszę wziąć ją Częściej lipa ale wychodzę na prostą Nie prosiłem ona sama chciała połknąć Wiesz suko, ja tym żyje Jakby nie było to gówno mnie nie zabije Przychodzi weekend, moi ziomy walą w szyje Wiem co jest teraz, nie myślę co jest za chwilę