Piątek wieczór Ja podaje ci mój numer jak na tacy Zarzucisz go na głośnik Albo nie jak chcesz w sumie Pierwsza minuta dedykowana dla was Polacy Przesuniesz palcem Nie usłyszysz czego chce Jak robisz tak nie lubię Dlatego wciąż robię kolejny i kolejny numer Dla ciebie Babcia chciał mieć od zawsze student Poszedłem na tę polibudę Nie zastałem nic fajnego Teraz chyba wole robić muzę Czekam w pokoju w spokoju na pięknie lato Wtedy ptaki zawsze głośniej śpiewają Ściana częściej ocieka tą świeżą farbą I do szczęścia już nic mi nie zostało Serio Uniwersytety mi jakoś zwisły Poznałem ludzi bez matury Bez których te rzeczy by nie wyszły Subiektywna ocena Wykonują zadania Po prostu klapki na oczach do swojej misji