My man Worek on this bitch ♪ Kupiłem flaszkę, drogą flaszkę Ultra cienkie w mojej marynarce Nie użyję, bo jestem ryzykantem Dżentelmen, ale ja nie tańczę, oh Nuta skóry i aromaty drzewne Dwa psiknięcia gdzie noszę biżuterię Pół sali dziś robiło jeszcze serie Drugie pół modli się o bezpruderię Drugie pół to godziny w atelier Kilku jest przystojniejszych ode mnie Jak wchodziłem to wyczuła tu energię Teraz wpatrzona tylko jest we mnie Nie tylko moje zippo pachnie bеnzyną I rozpali wszystko, coś mi próbują udowodnić samce Dżentelmеn, ale ja nie tańczę To mój Jack z banderolą i na szyi sporo gram Król i trzech pliki piorą i na każdym hologram Tylko grzech zadowoli, skoro pytasz mnie o plan Ja nie tańczę, ani ja nie podpieram tych ścian Mam coś, co zmieni jej skórę w satynę Widzę jej blizny wszystkie przez rutynę Ta sala jest pełna klaunów i pacynek Kenów i tych rozpieszczonych dziewczynek Ja się nie przedstawię, ona przedstawi się pierwsza Wiem, że ją ciekawi, że też jestem z przedmieścia Jestem z miasta i to widać, i to czuć Zajmę się tobą, że nie będziesz czuła nóg, oh Za pazuchą mam flaszkę jak Grzesiuk Znam właściciela, widzę nas na zapleczu W rogu sali typ nie może przepalić Że to dla mnie szykowała się cały wieczór Zerkam na tarczę, już druga Lecz w marynarce, się kręci obsługa Wie, że nie tańczę Chyba, że zmieni się w pościel, ten parkiet to może się uda To mój Jack z banderolą i na szyi sporo gram Króli trzech, pliki piorą i na każdym hologram Tylko grzech zadowoli, skoro pytasz mnie o plan Ja nie tańczę, ani ja nie podpieram tych ścian To mój Jack z banderolą i na szyi sporo gram Króli trzech, pliki piorą i na każdym hologram Tylko grzech zadowoli, skoro pytasz mnie o plan Ja nie tańczę, ani ja nie podpieram tych ścian