Wstałem dziś nieprzyzwoicie późno Ale nic nie było tak ciekawe jak łóżko Na zewnątrz ukrop, a ja czuje się trochę jak truchło Nie muszę nic, nie muszę być w miejscu, ani nigdzie iść Nieruchomo czekam na jakiś zryw, ale definitywnie to nie dziś Jałowy czas między wielkimi wydarzeniami Po chwili tych momentów nie pamiętam za nic Moje wycieczki, których w większości nie zapamiętam Mogę to zapisywać, ale nic mi to nie da Nie wiem jak to się dzieje że to wszystko mi umyka Nie podoba mi się to i to nie jest kwestia gustu Przeżyłem trochę lat, a tu wychodzi na to Że życie się składa tylko z mocnych impulsów Myślę o moich wrogach i nienawiści do nich Zazwyczaj najwięcej jest ich win wymyślonych Myślę o moich wrogach i nienawiści do nich Zazwyczaj najwięcej jest ich win wymyślonych Nie wiem czy straciłem czas bo nie pamiętam dni A skoro nie pamiętam ich to coś w tym musi być Musi być, musi być, coś w tym musi być Musi być, musi być, coś w tym musi być Nie wiem czy straciłem czas bo nie pamiętam dni A skoro nie pamiętam ich to coś w tym musi być Musi być, musi być, coś w tym musi być Musi być, musi być, coś w tym musi być Jałowy czas między wielkimi wydarzeniami Ważne są też dni, których nie pamiętamy Gdy uświadamiam sobie ile takich dni za nami To dojeżdża mnie wielkość i Tokyo kac moralny Nie pamiętam pewnie trzy-czwarte swojego życia No przecież nie byłem tylko jebanym tamagotchi Kiedy patrze wstecz, to widzę niezły film Scenariusz był na lata, a zostało pare godzin Kiedy patrze wstecz widzę wypełniony film Dużo nacykanych klatek, dużo klatek przepalonych Nie wiem czy straciłem czas bo nie pamiętam dni A skoro nie pamiętam ich to coś w tym musi być Musi być, musi być, coś w tym musi być Musi być, musi być, coś w tym musi być Nie wiem czy straciłem czas bo nie pamiętam dni A skoro nie pamiętam ich to coś w tym musi być Musi być, musi być, coś w tym musi być Musi być, musi być, coś w tym musi być