Ta wysokość mnie sprowadza na ziemię Sprawia, że całkiem mięknę Gdzie jest teraz moja pewność siebie? Ciężko mi się przebywa w niebie Dojeżdżają mnie te przeciążenia Perspektywa się drastycznie zmienia Nic mnie nie ogranicza, a nie mam miejsca Niepokój czuję, kiedy wyjeżdżam Zbliża się ziemia Znowu lecę w miejsce, którego nie znam Znowu dojeżdża mnie sytuacja całkiem nowa Nie klaskałem, gdy samolot wylądował Kilka myśli wpada, kiedy czekam na walizkę Po co mi są te pierdoły wszystkie? Dobija mnie to, więc staram się jednak tak nie myśleć Bo szybko wpływam na mieliznę Lecę samolotem, lecę, lecę samolotem Niedługo pewnie będę z powrotem Lecę samolotem, lecę samolotem Ciekawe co zdarzy się potem Lecę samolotem, lecę, lecę samolotem Niedługo pewnie będę z powrotem Lecę samolotem, lecę samolotem Ciekawe co zdarzy się potem Mam ziomków, którzy boją się latać A to jest jedyny sposób zdobywania świata Poza tym żaden z nich się do tego nie przyzna Każdy chce być wysoko, ale większość się cyka Lecę samolotem, lecę, lecę samolotem Niedługo powinienem być z powrotem W tym czasie pewnie wszyscy się trochę zmienimy Także wrócę trochę inny Wszystko dookoła wydaje się być przepiękne Raz na jakiś czas psują krew turbulencje Mała zmiana skutecznie niszczy spokój I prawdopodobnie zdarzy się to znowu Jak jesteś wysoko życie to zazwyczaj bragga Na luzie mógłbyś polecieć na koniec świata Ale kiedy już ucichną brawa Finał jest zawsze taki, że lądujesz albo spadasz I nara, i nara, i nara (Lecę samolotem, lecę samolotem, lecę samolotem Lecę samolotem, lecę samolotem, lecę samolotem) Lecę samolotem, lecę, lecę samolotem Niedługo pewnie będę z powrotem Lecę samolotem, lecę samolotem Ciekawe co zdarzy się potem Lecę samolotem, lecę, lecę samolotem Niedługo pewnie będę z powrotem Lecę samolotem, lecę samolotem Ciekawe co zdarzy się potem