Pozwólcie, że wcielę się w rolę
Zwyczajnego pracownika korporacji
Który powiedział "nie" i ma dość...
Tak się niby nie powinno, ale skocz po winko
W końcu już dwunasta, a strasznego mam smaczka
Jutro wezmę na żądanie, ale dziś zarządzam taniec
Wiem, tak niby nie wypada, ale, byczku, ja mam smaka
Tak się niby nie powinno, ale skocz po winko
W końcu już dwunasta, a strasznego mam smaczka
Jutro wezmę na żądanie, ale dziś zarządzam taniec
Wiem, tak niby nie wypada, ale, byczku, ja mam smaka
Ten tydzień mnie dojechał, ej
Zbyt dużo latania
Ja odjebałem szefa
Walę winko do śniadania
Mam dość stania w korkach
Jak jakiś, kurczę, piłkarz
Dziś Netflix, Milka, kołdra
I odrobinę winka
Zrzędziła coś stara
To wjebałem jej xanax, kurwa
Miałem zdjąć dzisiaj firanki, sorry
Ale piję Chianti — polej
Piję na zdrowie dla umysłu
Walę je jak biskup
Ale też żeby się nachlać
Dla relaksu, i mam smaczka
Tak się niby nie powinno, ale skocz po winko
W końcu już dwunasta, a strasznego mam smaczka
Jutro wezmę na żądanie, ale dziś zarządzam taniec
Wiem, tak niby nie wypada, ale, byczku, ja mam smaka
Tak się niby nie powinno, ale skocz po winko
W końcu już dwunasta, a strasznego mam smaczka
Jutro wezmę na żądanie, ale dziś zarządzam taniec
Wiem, tak niby nie wypada, ale, byczku, ja mam smaka
Muszę na swoje zamykać
Ale ja się trochę cykam
Czuję, że muszę chlusnąć
Dla kurażu, Lambrusco
Potem podbiję pod pracę
Wezmę ją podpalę
Podlawszy ją benzyną, najebawszy się Retsiną
Ale dziś na Domaniewskiej
To tam nawet mnie nie będzie
Jebał pies ten Mordor
Kiedy nalewałem porto
W słoiku mam gołąbki
Zjem, bo jestem głodny
I ustanawiam rekord
W bekaniu po prosecco
Tak się niby nie powinno, ale skocz po winko
W końcu już dwunasta, a strasznego mam smaczka
Jutro wezmę na żądanie, ale dziś zarządzam taniec
Wiem, tak niby nie wypada, ale, byczku, ja mam smaka
Tak się niby nie powinno, ale skocz po winko
W końcu już dwunasta, a strasznego mam smaczka
Jutro wezmę na żądanie, ale dziś zarządzam taniec
Wiem, tak niby nie wypada, ale, byczku, ja mam smaka