Wyrzeźbiona moją własną Moją własną winą stoję Wyrzeźbiona cudzą dłonią By obcych oczu Cieszyć dwoje Ja wiem Wy i tak zrobicie swoje Nieostrożnie się wykładam Wierząc Kiedyś się oswoję A to szaleństwo W moich oczach Dziś, już wie Na darmo płonie Być może Kiedyś zapomnę Być może Kiedyś uronię Łze Na wszystko Przyjdzie dobry czas Być może Kiedyś zapomnę Być może Kiedyś uronię Łze W imię starych Dobrych nas Napatrzyłam się na szał To powinno Starczyć mi na pare lat Średnio znoszę ciepły stan Raczej wole Znikać gdzieś Na jakiś czas I nie, nie szukam w tym Wyjątku Widzę Ile sióstr w tym mam A to szaleństwo W moich oczach Dziś, już wie Na darmo płonie Być może Kiedyś zapomnę Być może Kiedyś uronię Łze Na wszystko Przyjdzie dobry czas Być może Kiedyś zapomnę Być może Kiedyś uronię Łze W imię starych Dobrych nas Być może Kiedyś zapomnę Być może Kiedyś uronię Łze Na wszystko Przyjdzie dobry czas Być może Kiedyś zapomnę Być może Kiedyś uronię Łze W imię starych Dobrych nas