Pewnie wstaniesz jak co dzień Będzie piąta, wpół do ósmej albo wcale Zęby rzucą się na chleb A usta znów podejmą trud Jeszcze tylko jeden łyk Klamka poda rękę i pora dalej Dokąd? Nie pamiętasz Lecz kodowany wie to mózg Budzik zawył jak zły pies W środku nocy, kiedy znowu było blisko Łódka rwała już pod prąd Odkrywałeś czarny ląd, albo dwa Ale nieraz tak już było Od tygodnia nie zmieniło się to wszystko Tylko dziura w spodniach Zagląda w kieszeń raz po raz Niebo - to dobre miejsce dla naiwnych Ale tu ich nie ma wymiotło wszystkich aż do dna Niebo - to dobre miejsce dla naiwnych Ale tu ich nie ma nie ten adres ani czas Noc trenuje koci chód Na łby zarzuca bury worek Blady księżyc krzywi twarz Co wieczór marzy mu się nów Poniedziałki i niedziele Sobota, piątek, środa, wtorek Dni, tygodnie miele Konopny skręca gruby sznur Niebo - to dobre miejsce dla naiwnych Ale tu ich nie ma wymiotło wszystkich aż do dna Niebo - to dobre miejsce dla naiwnych Ale tu ich nie ma nie ten adres ani czas