Cichosza to nie kłamstwo
Pochwal się koleżankom
Sama prawda na gastro
Zgubię się tu z latarką (latarką)
Mój ziom to moja wtyka
Dzisiaj chcę się zabawić, ile da mi cała fabryka
Sztuczni ludzie, topią duszę w tę kałużę
Są za duże, muszę skakać, muszę biegać
Nigdzie nie wrócę, ciągła jazda, to nie schemat
A toru nie zmieniam, im zaraz toru nic nie ma
Głosem moduluję, ona się przejmuje
Jak tu teraz będzie, a ja już lewituję
I jak się dzisiaj czuję, tak naprawdę to nie wiem
I operuję gniewem, za plecami nie mówię nic (nic, nic, nic)
To parę ode mnie jest faktów
Na głowie bucket albo kaptur
Na głowie bucket albo kaptur (ha)
W kieszeni trochę wynalazku
Nie dopatruję się blasku w nas, nie, nie, nie
Zastanawia nas całe życie
Powiedz ile możesz dać, a nie wynieść
Nie mogę się komuś dać, daj mi siłę (siłę, siłę, siłę, siłę, siłę)
Cisza, mam zadrapane plecy kiedy ona czuję bal
I ja wdrapuję się sam tylko na te wyżyny
Pierdole co się dzieje, oni lubią spijać szczyny
Bit, bit, bit łapię, Maro, Kuba, mają to w łapie
Lepiej weź wyłącz te gówno, zoba, nawet twój ziom chrapie
Tego nawet nie wytłumaczę, tera to już mam wyjebane
Idę dalej po swój papier, swój papier, swój papier
Cichosza to nie kłamstwo
Pochwal się koleżankom
Sama prawda na gastro
Zgubię się tu z latarką (z latarką)
Mój ziom to moja wtyka
Dzisiaj chcę się zabawić, ile da mi cała fabryka
Cichosza to nie kłamstwo
Pochwal się koleżankom
Sama prawda na gastro
Zgubię się tu z latarką (z latarką)
Mój ziom to moja wtyka
Dzisiaj chcę się zabawić, ile da mi cała fabryka
Поcмотреть все песни артиста