Walka ze sobą jak z najgorszym wrogiem Nagrywam wałek i puszczam to w obieg Rzuciłem używki, czuję na głowie Dużo rozrywki, gdy przed majkiem stoję Puste mam myśli, czekam na ruch Diabeł mi szepta, że w plecach mam nóż To znowu kto, kto znowu co Kiedyś był bratem a dziś nie znam już Twoi ziomale popalone styki Jak palcem nie pokarzesz to chuja masz Nie mówię o typach, a o tych uczynkach Co pozwala wierzyć nam tak mocno w nas Taki mam luz Śniadanie do łóżka podaję, kiedy widzę ja jej blask Taki mam luz Miałem ziomala co się na nas wypiął i z miłością zrobił to za parę stów Za pare stów Za pare stów Za pare stów Za pare stów Za pare stów Za pare stów Za pare stów Biegam po drzewach emocji jak tarzan Ona w tym toku działa tak jak mantra W ręce mam kubek, w środku czekolada Przez leki w bani mam burdel jak bagdad To żadne dragi, poprostu mam leki Widzę demony, nie paraliż senny Wypluwam wersy, to kolejne dzieci Wychodzę z gabloty i tankuję vervy Wsiadam do gabloty, gaz do dechy Za mną są chwile co chcę je omijać Dzwoni mi tele, to moja dziewczyna Hej Skarbie, Cie kocham to nie twoja wina Chcesz może wina, Ci z chęcią je dam Co było za nami, szczerze jebać I Cię spotykam i pachnie ta chwila perfumami Na które z pewnością wydałem tę pare stów Za pare stów Za pare stów Za pare stów Za pare stów Za pare stów Za pare stów Za pare stów Loty w gablocie, miasto neonowe Jadę do sklepu 24 na dobę Chcę ją za żone, patrzeć na nią codzień Przysięgam, że kiedyś o rękę poprosze Kocham ten zapach kiedy coś jest nowe Nie kocham kiedy mam grzechy na sobie Walka na noże, mi to nie pomoże Przysięgam pierdolę na bani mieć fobie Te cztery koła prowadzę jak czołg Na tylnej kanapie to biore ją Cele nie marzenia, w trakcie działania Gdzieś czuję wanilię to jest wunder baum Wszystko cudowne za parę lat vouge Zaznaczam każdy mój wers, moja broń To jak ence pence w której noszę ręce na prędce chce więcej, głodny sukcesu jak koń