Powiedz jak można tak długo wytrzymać Gdy zima i mrozy, i mrozy, i zima A Ty znowu jesteś za wodą, za rzeką I nie wiem, znów nie wiem jak bardzo daleko Stoje na brzegu, a przepaść jest blisko I tłum się gromadzi jak na widowisko Dlaczego tak nagle się wszyscy zjawili I po co też maja kamienie u szyi? Bo kto mnie pożegna, gdy tylu nas jest? Płacz moja wodo, rzeką łez ♪ Stoi kolejka szeregiem dalekim I każdy z kamieniem, i każdy do rzeki I nikt tu nie płacze, nie krzyczy, nie woła Bo łzy sie skonczyly już wczoraj z wieczora Z tyłu ktoś ludzi bez przerwy pociesza Że spotkał na drodze nowego Mojżesza Że pewnie podąża już do nas w te strony I przyszedł, i stanął, i też był znużony Wiec nikt go nie witał, choć tylu nas jest Płacz moja wodo, rzeką łez ♪ Wtedy na brzegu pojawil się diabeł Do Ciebie nad wodą zbudował przeprawę Tłumacząc się skromnie przed smutnym Mesjaszem Że w tej sytuacji nie bedzie Judaszem I każdy z nas ruszył przez most ten nad rzeką Lecz Ciebie nie było, a w świat za daleko Więc diabeł raz jeszcze w niedoli nam pomógl I każdy powrócił z kamieniem do domu Lecz nikt nas nie witał, choć tylu nas jest Płacz moja wodo, rzeką lez