Gdy otula zmierzch Dachy Petersburga Mnie ogarnia złość W dali zniknął pies Na chodniku skórka Chleba której nie chciał tknąć Książę Igor Poślubił mą kobietę Wódka i wigor Bawię się pistoletem Kruk złowieszczy Na dachach Petersburga Diabeł nadał go Ponad miastem Lecą ptaki ślepe W świetle krwawych zórz Giniesz duszo Nieskończony stepie Pośród życia burz Żal przepełnia Me serce niewymowny Wszystko z powodu Nadieżdy Iwanowny Przez tę miłość Będę z dziurą w skroni Rankiem leżał już Żal przepełnia Me serce niewymowny Wszystko z powodu Nadieżdy Iwanowny Przez tę miłość Będę z dziurą w skroni Rankiem leżał już