Stał na wystawie biały, nowy, ślniący, czysty Gdy go ujrzałam już wiedziałam tylko on PC komputer, mój komputer osobisty Serce zagrało w piersi jak Zygmunta dzwon. Czule pieściłam jego joystick i klawisze I (...) na koniuszkach naszych ciał No myszy się boję lecz kupiłam PC myszę Oraz drukarkę by mój PC wszystko miał. Bo to była miłość na dwanaście megabajtów Miłość tak piękna jak telegraficzny słup. To była miłość na dwanaście megabajtów Miłość pojemna jak rodzinny grób. W domu zostałam z nim dosłownie w cztery oczy W ekranie moje oczy odbijały czerń Lecz nie wiedziałam jak mam zrobić pierwszy kroczek Nikt mnie nie uczył jak to z PC robi się. Gdy minął tydzień mąż zbuntował się i wrzasnął Czemu bez przerwy muszę w łóżku leżeć sam A Ty wciąż siedzisz i się gapisz w to żelastwo Więc zrozumiałam mój mąż to cham. Bo to była miłość na szesnaście megabajtów Miłość tak piękna jak telegraficzny słup. To była miłość na szesnaście megabajtów Miłość pojemna jak rodzinny grób. I tak by trwała nasza miłość nieprzerwanie Mąż spadł ze schodów, przypadkowo potknął się. Więc miałam spokój tylko PC ciche granie I jego joystick w dłoni wciąż podniecał mnie, Lecz dnia pewnego kres nastąpił tej sielanki Wirusem PC mój rażony na śmierć legł Bez mego PC cały świat mi teraz wisi Niech nad mym PC łzę uroni każdy człek Bo to była miłość na czterdzieści megabajtów Miłość tak piękna jak telegraficzny słup. To była miłość na czterdzieści megabajtów Miłość pojemna jak rodzinny grób.