Dookoła noc stroszy się jak ptak Za żaluzją plac, pusty plac. Dookoła noc, marmurowa mgła Jeden soli słup, ty i ja. Nie ogrzeją nas serca ani łzy, Bo z kamienia są i od mgły. Przeszliśmy już w ten krystaliczny stan: Absolutnie wolny, wolny marsz. Już wchodzimy w tę noc, W tę bez gwiazd, Bardzo wolno, na dwa. Nam zostało być wiernym jak ten marsz Dwójcy świętej, dwóch dwa. Gdzieś za nami już to co pierwsze jest: Ślub, komunia i chrzest. Nam nie grozi już to, co niesie czas, Z tego uwolni nas marsz. On nie narzeka, że Jeden uśmiech tutaj za dwie łezki, Że tu noce dwie nadziei. On życie dobrze zna, Gdy wiecznie chromając Na równoważni trwa. Dookoła noc stroszy się jak ptak Za żaluzją plac, pusty plac. Dookoła noc, marmurowa mgła Jeden soli słup, ty i ja. Nam zostało być wiernym jak ten marsz Dwójcy świętej, dwóch dwa. Niech nas niesie ten marsz On wie, on zna jak to jest Raz, dwa...