Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk Jak to brak siódemki z przodu, oj nie było tak od prawie dekady Chudy jak nigdy, a nie czułem jeszcze takiej przewagi Bo dzisiaj mogę, nie muszę, tylko se pizzę wcinam A to mi pisze ghostwriter na tabliczce Ouija Ja to fraktal co leci przez astral i mija, i mija wciąż te manekiny Że sztuka odchamia jak dla mnie to łgarstwa Bo byłem w muzeum techniki, widziałem tam wasze rymy Nie pale szlugów, nigdy nie brałem dragów Nigdy nie miałem długów, mam na to szczelny zawór Jestem marzeniem teściowych i zmorą dla branży Dla chcących wypłynąć zaporą na Jangcy Nie śledzę was, śledzę tylko wasze ruchy Za wszelkie wyjebki nie czuję żadnej skruchy Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz Wszystko idzie po myśli jak neuron, tylko czekam aż coś się spierdoli Ja staję się łajzą wybredną i pasę wciąż mój konsumpcjonizm Wszystko idzie po myśli jak neuron, tylko czekam aż coś się spieprzy A przecież coś jebnie na pewno, z sukcesem w parze chodzą lęki