Nazywają go marynarz Bo opaskę ma na oku Na każdym stoku dziewczyna Dziewczyna na każdym stoku Pochodzi spod Poznania Podobno umie wróżyć z kart Panny rwie na wiązania Mężatki - na długość nart Caryco mokrego śniegu Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd (hej!) Dobrze, że stoisz na brzegu Bo ja właśnie schodzę na ląd Nigdy się nie lękał biedy I się nie przejmował jutrem A jego ratrak był kiedyś Zwyczajnym rybackim kutrem I woził dorsze i śledzie Zimą i latem, okrągły rok Teraz jak nieraz przejedzie Rybami czuć cały stok Caryco mokrego śniegu Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd (hej!) Dobrze, że stoisz na brzegu Bo ja właśnie schodzę na ląd Wszyscy w porcie odetchnęli Zwiał, nim się zakończył sezon Jeszcze nam się jak żagiel bieli Jego czarny kombinezon Odpłynął gdzieś pod Ustrzyki Przez baby straszne miał kłopoty Forsę z polowań na orczyki Przehulał na antybiotyk Caryco mokrego śniegu Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd (hej!) Dobrze, że stoisz na brzegu Bo ja właśnie schodzę na ląd Jeśli kiedyś go zobaczysz Na ratraku w podłym świecie To powiedz mu, że w Karpaczu Czekają na niego dzieci I kiedy opuszcza statek Żeby się znowu oddać złu Każda z dwudziestu siedmiu matek Dzieciątku śpiewa do snu Caryco mokrego śniegu Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd (hej!) Dobrze, że stoisz na brzegu Bo ja właśnie schodzę na ląd Caryco mokrego śniegu Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd (hej!) Dobrze, że stoisz na brzegu Bo ja właśnie schodzę na ląd