Los się plecie jak warkocze Każdej chwili życia szkoda Przy kościele Santa Croce Woda On w termosie miał Prosecco Chwycił i wychylił do dna Za to ona była lekko głodna Nie da się żyć samą nadzieją Trzeba i chleba czasami zjeść A we Florencji leją i leją Leją i leją i cześć Turkusową miał koszulę Poczęstował ją croissantem Z góry patrzył na nich czule Dante Świata pół przejechał za nią Wieczorami do niej wzdychał W miejscu, w którym spoczął Anioł Michał Nie da się żyć samą nadzieją Trzeba i chleba czasami zjeść A we Florencji leją i leją Leją i leją i cześć Ona skromna i pobożna A on dusza ateusza Mówił jej "zdjesc nie waz mozna kuszat" Jej spódnicę w cyrylice Podziwiają trendsetterzy Machiavelli w Bazylice leży Nie da się żyć samą nadzieją Trzeba i chleba czasami zjeść A we Florencji leją i leją Leją i leją i cześć W pocałunku czułym trwali Ta pobożna i ateusz W miejscu, w który leży Galileusz To poeta i śpiewaczka Ona śpiewa za garść monet O Florenckich polewaczkach sonet Nie da się żyć samą nadzieją Trzeba i chleba czasami zjeść A we Florencji leją i leją Leją i leją i razem! Nie da się żyć samą nadzieją Trzeba i chleba czasami zjeść A we Florencji leją i leją Leją i leją i wszyscy! Nie da się żyć samą nadzieją Trzeba i chleba czasami zjeść A we Florencji leją i leją Leją i leją i kocham was!