Jak wiadomo na początku To proste zdaje się Wszytko było w porządku Miałem Ciebie a ty mnie Nie ma o czym więcej marzyć Być z miłością za pan brat Uśmiech gościł na twej twarzy A u stóp mieliśmy świat Oto najpiękniejsza z bajek Się zdarzyła właśnie mi Kiedy dałaś mi zegarek By nam liczył dobre dni O ironio kto by wierzył Że coś poróżni nas Gdy zegarek nam odmierzał wspólny czas A po wszystkim rozpaczałem W rytm wskazówek "Tik i tak" Bo z zegarkiem sam zostałem Do kompletu ciebie brak I tak żyłem własną zgubą Próżno czekać na twój ruch Mój przyjaciel stracił lubą Więc cierpieliśmy we dwóch Przykra sprawa to niestety Że na palcu sygnet miał Bo go dostał od kobiety Której w zamian serce dał Obaj mając artefakty Definiujące nasz stan Łącząc fakty uknuliśmy nasz plan Więc oddałem mu zegarek Choć nie było z tym przyjemnie Mówię, "Schowaj jak najdalej" Jak najdalej ode mnie Te zdarzenia też mnie smucą Lecz swój sygnet oddaj mnie A gdy one do nas wrócą Znowu wymienimy się! Nadzieja pozwalała Snuć powroty w wyobraźni Wspólna rozpacz się stała Fundamentem tej przyjaźni Gdy oznajmił dnia pewnego Piękna rzecz się zdarzyła Bo ona do niego wróciła Coś się później wydarzyło Domyśliło by się dziecię On z radością że aż miło Mi przypomniał o sygnecie Więc czym prędzej mu go dałem A przyjaciel do mnie w słowa "Ja zachowam twój zegarek" "Wszak umowa to umowa!" Piszę słowa tej piosenki Bo go wciąż nie odzyskałem Nic nie zdobi mojej ręki Choć już swoje wycierpiałem On wyrzucił twój podarek Do pudełka, lub do lasu Tak straciłem mój zegarek A wraz z nim poczucie czasu! Lecz o zwrot nie będę prosić Bo zbyt podle się z tym czuję Próbowałem inne nosić Ale żaden nie pasuje Z samym sobą w wiecznej walce Zmagam się z tą przypadłościa Że ucieka czas przez palce A ja żyję wciąż przeszłością Nie wiem gdzie szukać pomocy Na moje niewyspanie Bo nie mogę zasnąć w nocy Gdy nie koi mnie tykanie Pojawiła się zawiłość W ciemnym serca zakamarku Chciałbym komuś dać mą miłość Lecz utknęła w tym zegarku A więc jestem pełen złości Ulga od niej będzie złotem Nie chcę mieć twojej litości Chcę zegarek mieć spowrotem Nie wiem ile już minęło Czas mi zatrzymała strata Ile godzin upłynęło Czy to dni, czy to już lata To zbyt wiele mnie kosztuje Znowu prosić byś wracała Chociaż gdzieś pod skórą czuję Że zegarek nadal działa Oto najstraszniejsza z bajek Się zdarzyła właśnie mi Kiedy dałaś mi zegarek By nam liczył dobre dni