W nocy, kiedy znów lecę sam W nocy, kiedy znów lecę sam W nocy, kiedy znów lecę sam Zawijam ze sobą szlugi i wunderbaumy Z dala od obłudy i ludzkich dram Zamykam dziś licznik i nie potrzebuję mapy Zo-zo-zo-zostawiam za sobą wszystkie światła nocnych lamp Wolę noc jedną przy małpce, niż kilka gdzie pełno małp To nie z-o-o, brak ograniczonej odpowiedzialności Czy w ogóle jesteśmy odpowiedzialni? Bo na pewno nie dorośli Mówią, że odbija mi, a ja przecież dawno żem sobie odbił Ci, co wyśmiewali kiedyś, tańczą do moich melodii Po nocach, po nocach pijemy, bo tego się wymaga Po nocach, po nocach, hałasują tu Enter i Blaga W nocy, kiedy znów lecę sam Zawijam ze sobą szlugi i wunderbaumy Z dala od obłudy i ludzkich dram Zamykam dziś licznik i nie potrzebuję mapy Lecę tak szybko, że nie widzisz mnie Lecę wysoko, lecę, bo chcę W głowie mam tylko jedno zdanie "Zapraszamy, drogie Panie" Mam fajną czapkę i fajne buty Złoty zegarek i kocie ruchy Ciekawi świata lecimy w podróż Trzymasz telefon? Weźże go odłóż! Wyciągam szluga i zimny łokieć Nuta na fulla, fruwamy bokiem Cisnę zakręty jak Colin Macrally Wszyscy już dawno się w gacie zesrali Złote kluczyki i ciężki bass Dwieście sześćdziesiąt, dociskam gaz Klimat tej nocy jest niesamowity Pokrętło w prawo, jazda z tym bitem! W nocy, kiedy znów lecę sam W nocy, kiedy znów lecę sam W nocy, kiedy znów lecę sam W nocy, kiedy znów lecę sam W nocy, kiedy znów lecę sam Zawijam ze sobą szlugi i wunderbaumy Z dala od obłudy i ludzkich dram Zamykam dziś licznik i nie potrzebuję mapy Zawijam ze sobą szlugi i wunderbaumy Z dala od obłudy i ludzkich dram