Myślałem nocami, godzinami, czy tam dniami
Myślałem o tobie, myślałem jak życie wziąć
Dalej nie wiem ile czasu pozostało mi jak
Każda nowa chwila dla mnie jest jak nowy sort
Decyduje teraz, decyduje od zera
Decyduje od czasu, kiedy dałaś mi swą dłoń
Ale nie robię nic przecież kurwa w pojedynkę
Najpierw muszę spocząć, zapytać się ciebie o
Wszystko każdy nowy dzień pokazuje czym jest żyć bo
Kiedy nie masz nic to doceniasz byku bliskość
Patrzą mi na jape, kiedy patrzysz mi na jape
W moich oczach widzisz realtalk
Budowałem ścieme na ściemie, na ściemie
Kurwa mnie nie złapiesz, wole siebie niż siebie
Za siebie wyjebać papier, a kiedy Kubuś drze mordę
Kiedy oczami chlapie, nie powiesz że jest normalnie
Od zawsze wersami kłapie
Wszystko każdy nowy dzień pokazuje czym jest żyć bo
Kiedy nie masz nic to doceniasz byku bliskość
Patrzą mi na jape, kiedy patrzysz mi na jape
W moich oczach widzisz realtalk
Budowałem ścieme na ściemie, na ściemie
Kurwa mnie nie złapiesz, wole siebie niż siebie
Za siebie wyjebać papier, a kiedy Kubuś drze mordę
Kiedy oczami chlapie, nie powiesz że jest normalnie
Od zawsze wersami kłapie
Dlaczego pytasz zawsze kiedy kłamie?
Nie odpowiadasz, wtedy kiedy pytam
Pokryłem złotem cię w myślach
A nawet nie jestem w stanie
Żeby je chociaż rozczytać
Chciałem uciekać, a było za daleko wyjście
To może dlatego czuje się jak w labiryncie
Cały czas w rotacji, mówili to kiedyś minie
A najbliżej temu byłem kiedy pisałem o linie
I setnej byłej dziewczynie, chociaż chciałem być na zawsze
O niby niewinnym flircie, który kończył się fatalnie
Ile zrobiłem po litrze? I dlaczego pale ganje?
Myśle kiedy na mnie zerkasz, a ja wolałbym nie patrzeć
Myśle gdy zaczynam zwlekać, miałem zarobić na chatę
Mamo muszę stąd uciekać, choć wolałbym wypić latte
Chyba przydałby się lekarz, ledwo chodzę widzisz skarbie
Weź nie pękaj, czasu nie ma i nie uda się na farcie
Ale ściany się nie zwęża, albo jakoś je wytrzymam
Chłopy dalej w nas nie wierzą dobrze że to jeszcze chwila
Z lekka odbiło od sławy, której jeszcze nawet nie ma
Wierze że się nie oddalisz i dogonię marzenia
Młoda ja się nie napinam, ale musimy się zwijać
Nie myśle o minach, które chciały mnie wyszydzać
Czułem że to diament i nie długo będzie widać
I to nigdy nie był patent, albo mówienie o mitach
Gadają na skitach, ale brzmi tak cała płyta
Tworzą mnie emocje, kiedyś stres i fetamina
Wszędzie widzę noże, i wszyscy chcą się zabijać
A ja chyba tak nie mogę, bo nie umiesz mnie omijać
Strasznie się boje, że mogę zrobić krzywdę
Mała załóż zbroje, serce dawno nie jest czyste
Chce walczyć o swoje i o twoje i o nasze
To mój parkour przez bodźce
Sam już nie wiem co jest fajne
Wszystko każdy nowy dzień pokazuje czym jest żyć bo
Kiedy nie masz nic to doceniasz byku bliskość
Patrzą mi na jape, kiedy patrzysz mi na jape
W moich oczach widzisz realtalk
Budowałem ścieme na ściemie, na ściemie
Kurwa mnie nie złapiesz, wole siebie niż siebie
Za siebie wyjebać papier, a kiedy Kubuś drze mordę
Kiedy oczami chlapie, nie powiesz że jest normalnie
Od zawsze wersami kłapie
Wszystko każdy nowy dzień pokazuje czym jest żyć bo
Kiedy nie masz nic to doceniasz byku bliskość
Patrzą mi na jape, kiedy patrzysz mi na jape
W moich oczach widzisz realtalk
Budowałem ścieme na ściemie, na ściemie
Kurwa mnie nie złapiesz, wole siebie niż siebie
Za siebie wyjebać papier, a kiedy Kubuś drze mordę
Kiedy oczami chlapie, nie powiesz że jest normalnie
Od zawsze wersami kłapie
Поcмотреть все песни артиста