Trzymam życie za mordę Brakuje mi rąk, by trzymać Cię za rękę Pantofel to nie o mnie Bo bardziej niż kogokolwiek kocham muzę Ciągle tworzę, na jawie i nieprzytomnie Zachłysnąłem się tym jak delfin co połyka słomkę Słabo płatnej pracy nigdy nie brałem za ujmę I dlatego dzisiaj w klubie leją mi najdroższą wódkę One chciałyby na moście ze mną zapiąć kłódkę Ale wszystko co buduję finalnie kończę jak Urbex Znowu rozkładam skrzydła i wyfruwam gdzieś W obłokach chmur patrzę na ląd Niestety na pokładzie nie mamy już miejsc Nie ściągaj mnie na ziemię, tylko ze mną leć Przepraszam za to jaki jestem Znam swoje miejsce, ile jestem wart Wiem, powtarzam to sobie przed snem Gdy przed lustrem stoję sam na sam Oddaję całe swoje serce W reflektorów świetle, przy akompaniamencie braw Przepraszam za to jaki jestem Znam swoje miejsce, ile jestem wart ♪ Mam ochotę wyjść do Ciebie na drinka, na Foksal Wypić ich kilka, potem szepnąć, że ładnie wyglądasz Wyjść w prawo i spalić lonta pod ambasadą Jeszcze zanim na koncertach z Żabą ludzie bili brawo Mam ochotę zadzwonić pijany i usłyszeć, że Nie ma sprawy, bo też lubisz szybki seks Mam ochotę tańczyć pod rakietą całe lato Dziko pachnieć baką, kręcić piruety z jakąś Afrodytą Znowu rozkładam skrzydła i wyfruwam gdzieś W obłokach chmur patrzę na ląd Niestety na pokładzie nie mamy już miejsc Nie ściągaj mnie na ziemię, tylko ze mną leć Przepraszam za to jaki jestem Znam swoje miejsce, ile jestem wart Wiem, powtarzam to sobie przed snem Gdy przed lustrem stoję sam na sam Oddaję całe swoje serce W reflektorów świetle, przy akompaniamencie braw Przepraszam za to jaki jestem Znam swoje miejsce, ile jestem wart