Spokojnie, na spokojnie Oh! Wszystko mi pykło jak założyłem szlafrok Idę spod bankomatu z kanapką, jakbym był babcią Koncert - studio, to samo w kółko, jakbym był pralką Ludzie skanują moją mordę jak barcode Boże jak dobrze, że nie wiem co to zazdrość Życie jest bajką, czasem Pixar, czasem Tim Burton Pod sceną las rąk, ludzie mi klaszczą Online piszą mi, że jestem pizdą Mixy, rapsy, z realizacją cisnę triatlon A to nie wszystko, co mam do powiedzenia jako nowy Idol Interesuj się giełdą oraz inflacją Ucieknie szybko jak przyszło ci łatwo Ja w to wszedłem jeszcze jako dziecko Dekada za mną, powoli kończymy intro Czasem zaśpiewam jak Irena Santor Czasem jak ziomale z Kingston Dla nienawistnych otworzyłem kantor Dla moich bliskich otwieram serce Zwykły chłopaczyna, ale z fantazją Moje życie więcej kolorów ma niż Pantone Nie wiem jaką jestem dziś liczbą, pierdolę ranking Pozdrawiam z B24 moich braci To była droga jak stąd do Kamczatki Popełniłem parę błędów W międzyczasie odjebałem parę akcji Ale między nami nie ma już złych emocji Trzeba odwagi, żeby być dorosłym Chwilę przed pierwszym singlem Mój tata się prawie przekręcił Dlatego jestem wdzięcznym synkiem Bo ojcowie ziomali za wcześnie odeszli