Oil beatz suko ♪ Żelbet na rausy nie wracam do domu Wyjście na miasto nie potrzebny powód Warszawski walczyk tutejszy rodowód Nigdy nie starczy to droga do grobu Starczy już rozum ale mam słabość Lubimy bonus nie od nas jak ma dość Kruszy się psia kość W-wa pato Żelbeton solo, patorenaton Zwierzaki z klasą pierdole ę, ą Idę po streecie w ręku z butelką Idę po więcej jak tamto pękło Czasami wóda czasami proseco Nigdy nie płaczę jak rozleje mleko Szybki spraw obrót znowu za daleko Po naszych gigach niesie się echo Spółka z.o.o Diho zrób to najlepszego Get Money! Jak chce robić pieniądze jak robi mennica Wieczorem se złapać za cyca Cipa ma być gorąca jak pizza I zimny alkohol do picia Ona lubi być dmuchana jak gwizdek sędziego Dostanie pięć bramek jak od Leo Messi'ego Komedii mam z gry jak przygody Larrego Ty mokre masz sny bez łóżka wodnego I do chuja w bonusie ma darmową wódkę Plus jaja ogolone nie z futrem Ja mam koleżankę, nie kurwę Ale mówi że bonus jak dostanie stówkę A w bonusie to zamówię taksówkę Bo duży ma głowę nie główkę A w ogóle to pożycz złotówkę A w ogóle to skoczysz po butlę Słodkie i miłe życie jak Kobe A potem wyglądamy jak zombie Na schodzi na dół jak pompki A potem musi umyć ząbki W Warszawie są orły nie głąby Najlepiej nie otwieraj mordy Wariatów tu są całe hordy Chłopaki z nad Wisły, nie Odry Dziewięć-pak na baleta w bonusie moralniaczek Najebany jak księciunio, miał być tylko spacer Nie mów nigdy na spokojnie, bo to klątwa bracie Znowu poleciałem jak frra, ale lądowanie gładkie Bo patorenaton to DJ Czasem w balecie i takie jest życie Żadna opera, safari na streecie Animal z Dihem Lece z wariatami na michę A potem podbić stolicę Będę rzygał cały weekend Ale w lokalu jak prezes, się poczułem vip'em Wóda i łycha, cuba libre, Jäger Americano się najebałem Telefon dzwonił, ale byłem offline Chyba, że trzeba było wydzwonić ziomka Ma być pełne szkło Bo jest spółka z.o.o I kurwa to zło Jest wóda i proch (prra)