Raz gdy bawiłem się szkłem Skaleczyłem gołębia Najbardziej spodobało mi się Że nie prosił bym przestał Poprosiłem go o świeży łyk powietrza Zamiast tego on mi dał Trzynaście płyt w tabletkach Namaluję jego portret I powieszę go przy oknie Kiedy będzie z zimna drżeć Ogrzeję go herbatą z ogniem Raz gdy kończyłem się truć Znów spotkałem gołębia Wytrącił mi ogień z rąk I poprosił bym przestał Zapytałem go czy przypadkiem tu nie mieszka Odleciał ze szkłem I do dzisiaj tu nie zerka Namalowałem jego portret Powiesiłem go przy oknie Zawsze kiedy z zimna drży Oddaję mu swoją kołdrę Kiedy nadejdzie taka noc Znowu znajdę się pod twoim oknem Będę cały z zimna drżał A w ręku trzymał jego portret