Już dość Pomału wracam z tych skrzyżowań, z których wciąż mi macha Pech Chyba mnie kocha, wpada zawsze, gdy nikt się nie chce spotkać Kot Wraca jak karma, po pierwszym razie mieliśmy nie dokarmiać Chodź Bo nikt nas nie pilnuje i nigdzie nie ma mety, w kółko tylko jedna stacja Gdy widzę czarne koty Co przebiegają drogę To już ich się nie boję Bo gorzej być nie może Gdy widzę czarne koty Co przebiegają drogę To gorzej być nie może Bo już ich się nie boję Co noc Nie lubię twoich spojrzeń, zachodów słońca, rozmów o wschodzie Wiesz co Kocham, gdy wygodniej jest, gorzej nie będzie więc muszę stąd odejść Cześć Może już czas by skoczyć w ogień, podpalić mosty, bo gorzej być nie może Ej Przed snem odliczam czarne koty, mam dość przy trzecim, zasypiam przy dziesiątym Gdy widzę czarne koty Co przebiegają drogę To już ich się nie boję Bo gorzej być nie może Gdy widzę czarne koty Co przebiegają drogę To gorzej być nie może Bo już ich się nie boję