Nemezis, nemezis Gdzieś pomiędzy ulicami, prawdą, a Bogiem się oceniamy tak jak w szkole podstawowej Mamy się za nic, nowożytna walka o ogień, o drogie zabawki, posadki i złoty stołek Tu gdzie niejeden Twój ziomek to zwykły taboret Nie znajdziesz w nim oparcia za grosz, zwykły pionek Jak w grze planszowej, różni się tylko stawka Może zaboleć, choć nie podrzyna Ci gardła nikt K.O.B Nemezis, wiem dokąd iść, nie od dziś A moje grzechy to nie Twój biz, pilnuj swego nosa by nie urósł zbytnio Ci Będziesz wyć jak wilk i tak nie usłyszy nikt, huh Dzieciaki rozmieniają to na drobne (drobne) Pytasz po chuj jaki ja chcę do nich dotrzeć Nawet wtedy, gdy choć jeden coś z tego wyciągnie, będę wiedział, że zrobiłem mądrze, ta, ta No i dobrze, choć się nie mam za wyrocznię Każdemu przyjdzie wydrośleć Celuj w dychę, a nie strzelaj na oślep, choć nie będę Ci mówić, że to proste bo, bo Byłoby prościej robić inne rzeczy, ale te małe sukcesy pozwalają mi się cieszyć To "Nemezis" dla starszych i młodszych, w świecie niesprawiedliwości i brudnej forsy