Każde moje wyrzeczenie było tego warte Żeby wiązać koniec z końcem i to na kokardę Wychowany gdzieś między ulicą, a Harvardem Mam szacunek do pieniędzy, a dla frajerów pogardę Z ziomkami we czterech zrzuta na wachę Wspominamy z uśmiechem jadąc Maybachem Sam nie sądziłem, że kiedyś tu dotrę Gdy w głowie balety tak jak Toulouse-Lautrec Merce-desy, stare Nokie, inte-resy idą bokiem Dawki stresu są wy-sokie, sukces widać gołym okiem Nigdy nie przełknę porażki, prędzej umrę tu z głodu I ciągle robię to z pasji, bo dość już mam tych zawodów Pierwszymi będą ostatni, więc się tu nie pchaj do przodu My ciągle wschodzimy, se nie rób zachodu Nigdy nie przełknę porażki, prędzej umrę tu z głodu I ciągle robię to z pasji, bo dość już mam tych zawodów Pierwszymi będą ostatni, więc się tu nie pchaj do przodu My ciągle wschodzimy, se nie rób zachodu Młodsi nie będziemy, możemy być już tylko kurwa bogatsi URS, Raszyn miks Fratelli Ragazzi na jachcie w Chorwacji Ty wracasz na tarczy, my mamy Ciebie na tacy Za mną paparazzi, dwa czarne merce stanęły na stacji Przy łyku Lavazzy omawiamy jak to wszystko pomnożyć Choć nikt z nas nie robi w biurze w Mordorze Mój Boże, ty wiesz jaką drogę przeszedłem Wybacz, że upadłem Niczego nie miałem, musiałem niestety podpisać pakt z diabłem Moi ludzie to wilki, nie husky, więc jeszcze sobie warkniemy Gryziemy jak mastif, gdy czegoś chcemy Nie czekamy jak hieny I żeby słowa nie miały ceny to teraz wypijmy A jak przyjdzie co do czego to każdy jest niemy i każdy niewinny Nigdy nie przełknę porażki, prędzej umrę tu z głodu I ciągle robię to z pasji, bo dość już mam tych zawodów Pierwszymi będą ostatni, więc się tu nie pchaj do przodu My ciągle wschodzimy, se nie rób zachodu Nigdy nie przełknę porażki, prędzej umrę tu z głodu I ciągle robię to z pasji, bo dość już mam tych zawodów Pierwszymi będą ostatni, więc się tu nie pchaj do przodu My ciągle wschodzimy, se nie rób zachodu