(Hya) możesz mnie mieć tu i teraz, a nie tylko mieć w planie Mocno zgnieść, wyrwać serce mi i zjeść jak Jeff Dahmer (woah) Łykam ślinę, pali w gardło w stresie mnie jak Jack Daniel's Mogę siedzieć, oddać każdy kęs, a mogę biec dalej Pić trzeba umieć albo wstyd potem unieść Jak nic nie poczujesz, to wyjdź, weź koszulę Jak striptiz to czule, wolę stripsy niż mule Bo pić trzeba umieć albo wyć potem w bluzę (aaa) Ale bym dzisiaj płakał, jakbyś wyszła (ah) Wiem, że twój typ chłopaka to żaden ministrant (yeah) Szukam adwokata do oskarżeń w myślach Szukasz mnie w miejscach, w których dawno nie powinnaś Chodź, lecimy na trzy dni do Paryża Możesz mnie tam bić mocno i ubliżać Możemy stąd wyjść, bo ktoś się oblizał Może chcesz tu być, a może nie dzisiaj Lecimy na trzy dni do Paryża Możesz mnie tam bić mocno i ubliżać Możemy stąd wyjść, bo ktoś się oblizał Ale bym dziś wył, kurwa, jakbyś wyszła Mówi mi, że przy nikim nie była tak głośna (oh) Nie wiem czy mówi prawdę i może tak zostać (hya) Bo jestem jej bielizna, czyli niewygodna (wo) Zaciska pasek się na szyi, a powinien w spodniach Nie piszę wiele o kobietach Trochę nie słuchasz mojej muzy i mnie to podnieca Mało czuję się jako raper, bardziej jak poeta Bywałem nie raz blisko piekła, szczerze nie polecam Byłem pozerem, który chciał zabić wrażliwość I kreowałem postać, która miałem za prawdziwą Ponad połowę życia muszę oblewać benzyną Ponad połowy picia żałuję jakbym był Grzywą Chodź, chodź, chodź, lecimy na trzy dni do Paryża Możesz mnie tam bić mocno i ubliżać Możemy stąd wyjść, bo ktoś się oblizał Może chcesz tu być, a może nie dzisiaj Lecimy na trzy dni do Paryża Możesz mnie tam bić mocno i ubliżać Możemy stąd wyjść, bo ktoś się oblizał Ale bym dziś wył, kurwa, jakbyś wyszła