Osiągnąłem sukces, ale nikt nie widzi co się dzieję ze mną Oni nie wiedzą, że wbili się we mnie jak wenflon Chodzę po domu i wiem to Czemu ludzie do mnie lecą Jeszcze nie zarabiam pesos, ale cieszy mnie jak piszą "sztos" Albo "Joe, nagrajmy coś", ja mówię nie dzięki bro Choć pod nosem cieszę się, nie jest źle Ale męczy mnie fakt (wiesz jaki? Ej słuchaj) Wiem, że już tracisz smak Jak łapiesz oddech tamtych lat Nie błagasz już o szmal, o szmal Wiem, że już tracisz smak Jak łapiesz oddech tamtych lat Nie błagasz już o szmal, o szmal Szmal, szmal, szmal Szmal, szmal, szmal Szmal, szmal, szmal Szmal, szmal, szmal Widzę pełno was, tracę się i wpadam w trans Wtedy gonię gram, a w głowie se ubywa ram Wyrywam się z ram i leczę się ze swoich ran Obiecuje wam, że będę dobrym chłopcem Tylko wygram morderczą walkę jak FC Schalke Chce tnącą przechwałkę i w końcu poczuć przeciwną bramkę Sram na wszystko inne bracie (bracie) Wiem, że już tracisz smak Jak łapiesz oddech tamtych lat Nie błagasz już o szmal, o szmal Wiem, że już tracisz smak Jak łapiesz oddech tamtych lat Nie błagasz już o szmal, o szmal Nie wiem już w co mam wierzyć wam Słyszałem już zbyt wiele kłamstw Zrobię wszystko by być sam (yeah, yeah) Zbyt wiele przyłapanych zdrad Kilka nie zdrapanych ran Ciągle czuje tego smak (yeah, yeah) Nie czaje czego oni chcą, moje życie dla nich jest jak show Chcą wywabić mnie na front Tu chce robić tylko to, co moi przyjaciele I nad rzeką powspominać jak się działo wiele Wracać późno i przeklinać w cały głos Kochać tak jak mnie rodzina Znać cenę za każdy błąd Po czasie dopiero widać jak wiele zawiodło rąk Nawet z nimi się nie witam, a kiedyś łączyło coś Dziś odwracam wzrok Wiem, że już tracisz smak Jak łapiesz oddech tamtych lat Nie błagasz już o szmal, o szmal