Wehikuł, Wehikuł Bo nie cofnę czasów trudnych Wehikuł, Wehikuł Będę przewijał do trumny Kiedy miałem paru kumpli To i tak chodziłem smutny Wehikuł, Wehikuł Bo nie cofnę czasów trudnych Wehikuł, Wehikuł Będę przewijał do trumny Kiedy miałem paru kumpli To i tak chodziłem smutny Zarzuciłem hydro, ale nie żeby się naćpać Bo czuje się jak gówno, a na co dzień to już standard Nie wyrzuciłem śmieci, wolałem spalić fajka Położyć się na łóżku, pomyśleć o jej majtkach Ogarnia mnie stagnacja A ja jej nie ogarniam Nie chodzę na pogrzeby A lubię włożyć garniak Nie lubię swoje szafy Tam szmaty a nie Narnia Stoję na jednej nodze, w tym labiryncie Fauna Wehikuł, Wehikuł Bo nie cofnę czasów trudnych Wehikuł, Wehikuł Będę przewijał do trumny Kiedy miałem paru kumpli To i tak chodziłem smutny Wehikuł, Wehikuł Bo nie cofnę czasów trudnych Wehikuł, Wehikuł Będę przewijał do trumny Kiedy miałem paru kumpli To i tak chodziłem smutny Zapomniałem szybko, ale nie dałem się nabrać Bo czuje się jak gówno, a na co dzień to już standard Nie zrobiłem ci dzieci, wolałem spalić fajka Położyć się na łóżku, pod wodą dać ci like-a Ogarnąłem stagnacje Ona mnie nie ogarnia Nadal nie ma potrzeby, żeby założyć garniak Nie lubię twoje szmaty, to tylko ładna szlaufa Przydałby się makijaż, bo przypominasz klauna Wehikuł, Wehikuł Bo nie cofnę czasów trudnych Wehikuł, Wehikuł Będę przewijał do trumny Kiedy miałem paru kumpli To i tak chodziłem smutny Wehikuł, Wehikuł Bo nie cofnę czasów trudnych Wehikuł, Wehikuł Będę przewijał do trumny Kiedy miałem paru kumpli To i tak chodziłem smutny Wehikuł, Wehikuł Bo nie cofnę czasów trudnych Wehikuł, Wehikuł Będę przewijał do trumny Kiedy miałem paru kumpli To i tak chodziłem smutny Wehikuł, Wehikuł Bo nie cofnę czasów trudnych Wehikuł, Wehikuł Będę przewijał do trumny Kiedy miałem paru kumpli To i tak chodziłem smutny