Palcami od stóp dotykam podłogi, Odciskam się w niej co dnia. Gdy czuję mój ból, To mocniej przywiera. W skupieniu przejmuje mój płacz. Gdy ciskam w nią gniew, Milczy z godnością, Zaczepia, gdy nudzi mi się. Miliony jej rys, Zagłębień i otarć, Szkicują wciąż mapę mnie. Nie boję się, oh nie boję się, Oddycham i śnię do rana. Jest tak, jak chcę, Rozglądam się I idę do przodu sama. Jak karta na pół, Przecinam wspomnienia, W ognisku roztapiam te złe. Nie szukam dziur, Tam gdzie ich nie ma, Dogonisz mnie albo nie. Nie boję się, oh nie boję się, Oddycham i śnię do rana. Jest tak, jak chcę, Rozglądam się I idę do przodu sama. Nie boję się, oh nie boję się, Oddycham i śnię do rana. Jest tak, jak chcę, Rozglądam się I idę do przodu sama.