(...) Ile głodów! Ile bied! Tyle smutków! Dróg niemało! Tyle ostrych kamieni w stopy się wbijało! Ileż koło uszu kul nam przeleciało! Ile błot! Jakie deszcze! Ile krwawych łez jeszcze! Ile włosów z głów, z warkoczy Rwały nam gałęzie w nocy! Ach, wielki Boże, któryś jest w niebie, Ratuj nam życie, błagamy Ciebie! Tyleśmy przeszli bied i niedoli! Czy nigdy spocząć los nie pozwoli? Jak ptaki zimą, albo ryby, Kiedy je złowi wędka czyja, Tak strach nas dręczy, zły los zabija. * * * Niechaj wszyscy Cyganie Przybiegną tu blisko, Jak do lasu, gdzie wielkie ognisko I gdzie w światłach słonecznych wszystko. Niechaj na to moje śpiewanie Wszyscy zewsząd się zejdą Cyganie, żeby słów mych wysłuchać, Odpowiedzieć na nie. (...)