We sny to W kuchni biały stół Apteczka pełna ziół Papieros pół na pół I my Twe sny To zima i wełniany szal To sylwestrowy bal Sierpniowych nocy skwar I wiosny, których żal Więc gdy Nadfruną wreszcie sny To dzień, co był tak zły W zawilce zmieni łzy Twe łzy Więc gdy Ostatni już herbaty łyk A zegar kliku-klik Bo dzień w nim wreszcie znikł I już nie przyjdzie nikt Już nikt Dobranoc, dobranoc Do policzków sny tulą się Więc policzkiem swym ogrzej je Dobranoc, dobranoc Ledwie się już żar w piecu tli Dzień podreptał do przeszłych dni Więc śnij W twych snach odwiedza nas Anthony Quinn Z tequilą mieszasz gin A gdy trzydniowy spleen Ministrem jest twój syn Dobranoc, dobranoc Do policzków sny tulą się Więc policzkiem swym ogrzej je Dobranoc, dobranoc Ledwie się już żar w piecu tli Dzień podreptał do przeszłych dni Więc śnij