Ile dałbym żeby widzieć Cię codziennie mała Serce miękkie, ale twarde gdy Cię nie ma skała I sorry jak nie kumasz, że już serio chce Cię widzieć I nie mówię tego, żeby patrzeć Ci na tyłek Włosy rozpuszczone ocierają się o dłonie Wszystko czego teraz pragnę powiem w jednym słowie (ty) Jak tam twoje nóżki, no bo chodzisz mi po głowie Tani podryw, wypijemy tanie wino potem Ciągle mówią "Brajan, czemu znowu smutny numer?" Sorry, ale w takich chyba się najlepiej czuję Chciałbym kiedyś gdzieś wyjechać I nie martwić się już o to czy jesteś bezpieczna bo będziesz obok mnie Nie palę szlugów, ale jarasz mnie i nie ukrywam Ze zawsze gdy czuje Twój dotyk to odpływam, bywaj I nie chce już nic więcej tylko siedzieć tutaj z Tobą Dać Ci buzi bo stawiałaś czyny ponad mową Gdybyś kiedyś mogła zostać obok mnie na stałe Zostań, oddam wszystko, nie chcę czuć się sam jak palec Szeptasz mi do ucha jak Evanescence Kocham cię i nienawidzę, ale jaki jest w tym sens, ej Śmiejesz się jak robię głupie miny skarbie Śmiejesz się, nie mamy dziś już żadnych zmartwień Nie mamy żadnych zmartwień jak Quebonafide Nie mam żadnych zmartwień kiedy łączę twoje usta i mą szyję I czemu dopiero jak jesteś obok wiem, że żyję Znaki zapytania stawiam Bryan, nie Eripe Emocje przelewam na kartki w rymach Teraz stawiam kropkę tu na końcu zdania no i znikam.