Hej kolęda, kolęda
Sypie śnieg, śnieg, śnieg, śnieg
Dzwonią dzwonki sań (aj, sań, aj...)
Nikt tu kurwa nie chce sań (aj, sań aj...)
U-u-u-uderzamy w bal (aj, bal, aj...)
Zima mrozi, nie czuje zębów pół miasta
Sypie śnieg, śnieg, śnieg, śnieg
Dzwonią dzwonki sań (aj, sań, aj...)
Nikt tu kurwa nie chce sań (aj, sań aj...)
U-u-u-uderzamy w bal (aj, bal, aj...)
Zima mrozi, nie czuje zębów pół miasta
Wjeżdżam na stok, oh, lewa prawa narta
Najlepszy prezent - melanż z mordami do ranka
Frytki do tego i te śnieżynki w kokardkach
Zimowe kartki w kopertach, świąteczna magia
Spina towar liczy się konsekwencja
Całą noc przy talerzach
E, kolęda, kolęda
Na co dzień, nie od święta to-to-to lekka przesada
Nikt tu nie jest święty, a na strychu bałagan
Każdy zwierzak porobiony gada ludzkim głosem
Chodź trochę przez nosek, swój czerwony nosek
Gdzie prezentów worek, a nie tak że każdy sobie
I tak rok za rokiem te śniegu kulę toczę
Sypie śnieg, śnieg, śnieg, śnieg
Dzwonią dzwonki sań (aj, sań, aj...)
Nikt tu kurwa nie chce sań (aj, sań aj...)
U-u-u-uderzamy w bal (aj, bal, aj...)
Zima mrozi, nie czuje zębów pół miasta
Sypie śnieg, śnieg, śnieg, śnieg
Dzwonią dzwonki sań (aj, sań, aj...)
Nikt tu kurwa nie chce sań (aj, sań aj...)
U-u-u-uderzamy w bal (aj, bal, aj...)
Zima mrozi, nie czuje zębów pół miasta
Bia-biały, biały iPhone, biały Mercedes
Jej czarne włosy, moje czarne fele
Czapeczka Gucci, ko-ko-kocham szelest
Zdejmujesz ciuchy, to mój najlepszy prezent
Bia-bia-bia-biały iPhone, biały Mercedes
Jej czarne włosy, moje czarne fele
Czapeczka Gucci, ko-ko-kocham szelest
Zdejmujesz ciuchy, to mój najlepszy prezent
Sypie śnieg, śnieg, śnieg, śnieg
Dzwonią dzwonki sań (aj, sań, aj...)
Nikt tu kurwa nie chce sań (aj, sań aj...)
U-u-u-uderzamy w bal (aj, bal, aj...)
Zima mrozi, nie czuje zębów pół miasta
Sypie śnieg, śnieg, śnieg, śnieg
Dzwonią dzwonki sań (aj, sań, aj...)
Nikt tu kurwa nie chce sań (aj, sań aj...)
U-u-u-uderzamy w bal (aj, bal, aj...)
Zima mrozi, nie czuje zębów pół miasta