Przez siedem gór, przez siedem rzek Muszę przebiec, by Cię stracić Z oczu i mojego serca Tyle czasu nie umiałam zrozumieć Że byłeś wrzecionem zamiast księcia Śpię w tej złotej wieży ze sto lat Zapomniałam już jak wygląda świat Choć jest mi dobrze, chcę poczuć jak Otwiera się przede mną nowy ląd I nie ogranicza do Twych rąk Wiem jak boli zgubić czar Nasz raj u piekła bram Lecz kiedyś wymknę się, gdy będziesz już spał Wierzę, że tej nocy chłód Może przynieść tlen do płuc Że potrafię oddychać nie Tobą Pokonam w mroku setki mil By za nimi ujrzeć światło Moje nowe narodzenie Swe odbicie znam tylko w Twych oczach Może samej siebie nie rozpoznam Śpię w tej złotej wieży ze sto lat Zapomniałam już jak wygląda świat Choć jest mi dobrze, chcę poczuć jak Otwiera się przede mną nowy ląd I nie ogranicza do Twych rąk Wiem jak boli zgubić czar Nasz raj u piekła bram Lecz kiedyś wymknę się, gdy będziesz już spał Wierzę, że tej nocy chłód Może przynieść tlen do płuc Że potrafię oddychać nie Tobą Czar pryśnie, a z nim sen Słońce muśnie moją twarz I okaże się, że księciem mym był wiatr Pocałunek jego ma życia upragniony smak To nie Ty miałeś go dać, to nie Ty miałeś go dać Po latach ciemności światło dnia Spłoszy me zmysły, zbudzi strach Ale wyleczy mnie czas Choć ciężko zapomnieć te sto lat To była tylko piękna baśń Budzę się, nie chcę spać Wiem jak boli zgubić czar Nasz raj u piekła bram Lecz kiedyś wymknę się, gdy będziesz już spał Wierzę, że tej nocy chłód Może przynieść tlen do płuc Że potrafię oddychać nie Tobą Czar pryśnie, a z nim sen Słońce muśnie moją twarz I okaże się, że księciem mym był wiatr Pocałunek jego ma życia upragniony smak To nie Ty miałeś go dać, to nie Ty miałeś go dać