Nie kazała mi przysięgać Na kolanach, że nie zdradzę Dotąd zawsze tego chciała, teraz nie Tylko tajemniczym szeptem Rozkazała coś gitarze I odchodząc rzekła: "...No to - trzymaj się." Struna za struną wciąż się rwie Już pękła "H", a wcześniej "E" Pewnie klasyczna wada fabryczna Albo korozja mi je żre Minął tydzień i już porcik Bar i piwo słodko niańczy Ech, Hiszpance jakiejś dałem porwać się A wieczorem przy kolacji Chłopcy śpiewać chcą, potańczyć Ja gitarę biorę, patrzę - pękła struna "G" Struna za struną wciąż się rwie Już pękła "H", a wcześniej "E" Pewnie klasyczna wada fabryczna Albo korozja mi je żre A w Lizbonie prosi Zdzichu Że turystkę spotkał - Szwedkę Ale ta ze sobą koleżankę ma Trudno - idę - przecież w biedzie Żeglarz kumpla nie zawiedzie Gdy wróciłem pękła cicho struna "A" Struna za struną wciąż się rwie Już pękła "H", a wcześniej "E" Pewnie klasyczna wada fabryczna Albo korozja mi je żre No i wreszcie w Neapolu Były tańce i dziewczyny Tam żeglarzy lubią, tam się o nas dba A gdy rano powróciłem To nie mogłem dojść przyczyny Czemu pękły obie "E", i "D", i "A" Struna za struną wciąż się rwie Już pękła "H", a wcześniej "E" Pewnie klasyczna wada fabryczna Albo korozja mi je żre Cały czas w powrotnej drodze Zakładałem nowe struny Lecz pękały - jakże dziwny to przypadek A tak chciałem móc na powitanie Zagrać i zaśpiewać mojej żonie Ulubioną jej lambadę Struna za struną wciąż się rwie Już pękła "H", a wcześniej "E" Pewnie klasyczna wada fabryczna Albo korozja mi je żre Staję w drzwiach, zaczynam śpiewać A to, co się później stało Było gorsze niźli sztorm, czy salmonella Teraz drapiąc się po gipsie Dam wam radę taką małą Nie śpiewajcie nigdy żonom a cappella Struna za struną wciąż się rwie Już pękła "H", a wcześniej "E" Pewnie klasyczna wada fabryczna Albo korozja mi je żre Hej, na-na Albo korozja mi je żre