Sza-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la Sza-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la Niech ktoś mi powie, czy to nie jest pech? Był maj, słowiki, pachniał biały bez I my we dwoje, księżyc spał wśród chmur I nagle - ach, ząb, co za ból! Wykrzywiam usta, a dziewczyna w śmiech Powiedzcie, czy to nie jest pech? Sza-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la Sza-la-la-la-la, spytaj dentysty - on się na tym zna Powiedzcie sami, co za podły los? Kiedyś w dyskusji zabierałem głos Mówiłem długo, jak mnie na to stać I też zaczęli się śmiać Mówiłem mądrze, śmiali się na głos Powiedzcie mi, co za los? Sza-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la Sza-la-la-la-la, zapytaj hydraulika - on się na tym zna Powiedzcie sami, czy to nie jest pech? Poszło nas wczoraj na zabawę trzech (no i co?) Juras i Krzysztof tańczyli bez przerw A dziewczyny nie chciały mnie Sterczałem w kącie, trząsł mną dziki gniew Powiedzcie, czy to nie jest pech? Sza-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la Sza-la-la-la-la, kup sobie mydło, albo lepiej dwa Sza-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la Sza-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la-la