Jestem malarzem nieszczęśliwym Kłopoty mnie nękają wciąż Bo choćbym nie wiem co malował Spod pędzla mi wychodzi słoń! Uwieczniam ciocię mą Marysię Bez złośliwości, Boże broń! Wszystko udało świetnie mi się Lecz zamiast cioci siedzi słoń! Ten portret sławę mi przyniesie Te same oczy, uśmiech, wzrost Wypisz-wymaluj wujo Czesiek Tylko, że trąbę ma, nie nos! Ze sztalugami w Polskę ruszam Maluję wierzby, rzeczki toń Cichutko pyta mnie pastuszek A skąd na wierzbie wziął się słoń? Czas płynie, sława już mnie goni I wieniec zdobi moja skroń "Ach, to ten słynny malarz słoni" "Co mu na dłoń nadepnął słoń" Lecz nawet geniusz kiedyś minie Skończone wszystko, podaj broń! Maluję konia gdzieś w Londynie Patrzę - a tutaj koń jak koń! Maluję konia gdzieś w Londynie Patrzę - a tutaj koń jak koń!