Nie odbierzesz mi, za mną już tyle lat, honoru, dumy, ludzi...
Kaczy Proceder, SWD production, Diil Gang Familia
Jebać kurwy
Wszyscy ci, co zbrukali swe imię, już dawno stąd, kurwa, odeszli
Diil Gang Familia, Kaczy Proceder, nie muszę się chyba przedstawiać
Znasz dobrze ten głos, mój z ulicy rap, uderza centralna Warszawa
Z szacunkiem dla dobrych, a pogarda śmieciom, nie mogę inaczej w tych czasach
Śmierdziele chcą wjebać się w butach na dywan, niestety tu tak nie wypada
Nie trzeba mi lajków, wyświetleń w milionach, nie po to to robię od dawna
Ci, którzy mnie znają, szanują mój rap, wiedzą, liczy się tylko prawda
Być autentycznym w tym, co się robi, to pierwszy krok do zwycięstwa
Nie jestem artystą jak większość tych petów, co w głowie im sława i penga
Rap prosty dla ludzi, bez lansu, rozumiesz? Nie Louis, Gucci czy Prada
Tu jestem swą marką, grasuję półświadków, sam sprzątam po sobie bałagan
Uszanuj lub odejdź, słyszałeś wyraźnie, rapu jest tu cała masa
Dla bandy baranów środkowy palec, zawistne parówy, zapraszam
Nie odbierzesz mi, za mną już tyle lat
Honoru, dumy, ludzi, co przeszli razem tej drogi szmat
Nie odbierzesz nam, ulicę mamy we krwi
Wszyscy ci, co zbrukali swe imię, już dawno stąd, kurwa, odeszli
Nowa fala tych, co udają nas
Gangsterzy z papieru, w kit ulicznicy, jebać ten sztuczny blask
Nie odbierzesz nic, choćbyś bardzo chciał
Jesteśmy na miejscu, stoimy sztywno, miażdżymy ten pseudo-rap
Chcą błyszczeć jak gwiazdy, jasno na niebie, na pierwszej linii brylować
Jagodzianek pliki, pożyczone auta, a na stole klamki i towar
Niestety lewizna nigdy nie popłaca, nie kupisz szacunku ulicy
Kimkolwiek byś nie był i co byś nie zrobił, to zawsze tu będziesz nikim
Nie pomoże hajs, pitbulle na smyczy, to nie ten film, nie ta jazda
Z tą mordą, pajacu, i z tym zachowaniem, to możesz tu grać tylko błazna
Te słowo ważne jak święta spowiedź przed Bogiem, ja nie słucham księdza
Ani śledczego czy prokuratora, ich jebana banda przeklęta
Jak nie masz cohones, mój drogi kolego, pisz dalej swe śmieszne linijki
Lub weź się jak człowiek za normalną pracę, przynajmniej nie zrobisz tym krzywdy
Tu liczy się honor, rodzina, przyjaźń, wolność jedyna, kochana
Niejeden tu krzyczał już ostro, "Uuu, cash", a skończył jak śmieć, na kolanach
Nie odbierzesz mi, za mną już tyle lat
Honoru, dumy, ludzi, co przeszli razem tej drogi szmat
Nie odbierzesz nam, ulicę mamy we krwi
Wszyscy ci, co zbrukali swe imię, już dawno stąd, kurwa, odeszli
Nowa fala tych, co udają nas
Gangsterzy z papieru, w kit ulicznicy, jebać ten sztuczny blask
Nie odbierzesz nic, choćbyś bardzo chciał
Jesteśmy na miejscu, stoimy sztywno, miażdżymy ten pseudo-rap
Поcмотреть все песни артиста