W piwnicy chowam tęczę Na balkonie pomarańcze Mrożoną piję kawę Bez śniegu zimę ciężko trawię Przymierzam w lustrze jedną z sukien Za szybą lecą pierwsze płatki Gdy niebo białym pyłem sypie Z zachwytu krzyczą siwe kawki Pada śnieg, pada śnieg Na skroniach białe kwiecie w maju Spokojny szelest wsiąka w ziemię Nie budź, tylko czule scałuj Nie budź, tylko czule scałuj Nie gniewaj się na śpiące bzy Nie bądź zły na bure koty Wrócą znów, ale pozwólmy Aniołom w biel oprószyć stopy Mam w szafie milion niepotrzebnych sukien Za szybą płatki śniegu tańczą W ramionach twoich się roztapiam Tak pięknie zimą kawki milczą Pada śnieg, pada śnieg Na skroniach białe kwiecie w maju Spokojny szelest wsiąka w ziemię Nie budź, tylko czule scałuj Nie budź, tylko czule scałuj