Ho! Ponad pszenicy złotym łonem Cichnie żniwiarzy gwar Ho! A pośród koszul rozchełstanych Rozpycha się łokciami żar Ho! Ciężarne ziarnem żytnie kłosy Kłaniają się, by tańczył świat Ho! W warkocz splecione twoje włosy Pragnę pogłaskać jej wiatr Ho, o-o-oo, o-o-oo Ho, o-o-oo, o-o-oo Bo na obczyźnie, pod powieką Takie obrazki oczy pieką Ho! Gdy nad potokiem zraszasz szyję Żniwiarze w piersiach tracą dech Ho! Pojąć nie mogą tego nijak Dobry uczynek toczy grzech Ho! Rżysko, po którym stopą gołą Idziesz jakby to dywan był Ho! Do ciebie o miłości wołam Do ciebie wołam z całych sił Ho, o-o-oo, o-o-oo Ho, o-o-oo, o-o-oo Bo na obczyźnie, pod powieką Takie obrazki oczy pieką Bo na obczyźnie, pod powieką Takie obrazki oczy pieką Ho! Gorący piec i pajda chleba Z miodem, co ma lipowy smak Ho! Lecz nawet w miodzie prosto z nieba Słodyczy twoich ust jest brak Ho, oo-oo, o-o-oo Ho, oo-oo, o-o-oo