Znowu męczy mnie weselny lunapark Ciotka siostry szwagra już wyrywa bark Głośno woła mnie, krzywo rusza się Palce depcze i za wolno tańczy Odbijany, wyszarpany co to jest? Ani rumba, ani polka, co za jazz Coraz szybciej gra orkiestra na dwa A ja wciąż za jedną tylko patrzę I jak derwisz kręci się W transie, w upojeniu Tak jak wtedy ze mną kiedy nad Bosforem padał deszcz Trzeba było zostać tam, razem szukać cienia I nie wracać nigdy więcej, schować słowa w jeden szept. Na parkiecie pełen chaos, ładu brak Czuje w kościach że mnie zaraz trafi szlag Barszcz wchodzi na stół I świniaka pół Trzeba zagryźć ten mentalny pasztet Jak to na weselu bywa bitka jest Młody ze świadkową nagle zniknął gdzieś. Poszedł w siną dal Zajumał cały szmal Pani młoda znowu sama tańczy