Wracam na Kielce jak Igor na Piastów Zawijam jointy, nie zwijam masztów Ty nadal stoisz w polu jak pastuch Dlatego w oczy tak dużo wiatru Rok 95, łączy nas rocznik My coraz starsi i wciąż niedorośli A coraz młodsi to dają na głośnik Nawet, jak jeszcze nie wyrósł im wąsik A z nas jest żaden przykład, trap to nie jest wykład Nad przeszkodą robię zygzak Rację mam, więc rację przyznaj To-to pierdolona liczba Znają z ksywy, nie z nazwiska A dziś mają nas na listach Ci, co mają cię na liścia A ja zbieram na dom i odkładam ten kwit Chociaż wydaję go i tak zostaje mi Czekałem lata na to, nie przyszło szybko jak blik Teraz wjechałem na tor, ty mnie nie humuj jak tir Szkoda mi czasu, a nie pieniędzy Znam paru asów, są charakterni Paru golasów i paru ciętych Żaden do piachu nie trafi świętym Tak jak my, ale za swoimi zawsze wal jak w dym Tak jak my, normalne chłopaki, ale wariaty Tak jak my Wyprzedziłem ich jak TGV, bo mi zależało, a im nie Włożyłem całość, oni ledwo pół Tworzę nowe rzeczy, ty byś tylko psuł A ja nie, a ja nie, a ja nie, bo to bez sensu, jak kara za jaranie Dla nas to chwast, a twój ziomal zachwala je Nasze poskłada cię, kurwa, jak karate Jesteś ślepy albo głupi i tu sterczysz jak jej suty Ty nawet idąc na skróty byłbyś drugi, tak jak luty Szkoda mi czasu, a nie pieniędzy Znam paru asów, są charakterni Paru golasów i paru ciętych Żaden do piachu nie trafi świętym Tak jak my, ale za swoimi zawsze wal jak w dym Tak jak my, normalne chłopaki, ale wariaty Tak jak my