Nie wracam do domu na tarczy, wracam do domu na felgach Nie lecę gdzie powieje halny, innego życia niż szybkiego nie znam Nie raz mnie życie uczyło jak przegrać Nie raz mnie życie uczyło jak wygrać Rozsypałem się i musiałem zebrać A gdy skończyłem to i victoria przyszła (Woo) ej, jeśli tylko zapragniesz, to jutro możesz mieć co chcesz Oh, jakby miało być łatwiej to żadna przyjemność to mieć Ej, kręci nas szybki szmal i szybki seks Ej, tak krótka radość po nich jest ja wiem Ja wracam do ciebie, nieważne jak daleko bym miał być Nieraz otacza mnie coś co przypomina cyrk albo sen Przekraczam kolejne kilometry choć nie ubywa ich Ciągle do mety mam daleko, ale to pryszcz, nie budź mnie Częściej w aucie niż w domu a tak bardzo kurwa to kocham Wygrać tysiąc powodów, tej euforii nie da mi koka Nie chcę umrzeć zbyt młodo, chociaż boje się, że tak będzie Chorą mam osobowość, sam ze sobą czasem się męczę Stale chcę więcej i więcej, sam sobie nie mogę wystarczyć Kupię sobie Rollie, na rękę, żebyś kurwo zawistnie się patrzył Kiedyś było śmieszne, tak śmieszne Że spodnie nieznanej mam marki, teraz są najdroższe i najlepsze A ty żebrzesz na flaszkę od matki, chuj ci na ryj! Było kumpli od chuja, a na palcach bym policzył tych, co dziś! Nie ma się co rozczulać, świeża stówa byku mi ociera łzy! Twoje zdanie leży koło chuja mi! Bo mam wyjebane tak, jak na jesienny liść! Kiedyś mamie było tylko za mnie wstyd Teraz jej wysyłam to nagranie jak gram bis Ja wracam do ciebie, nieważne jak daleko bym miał być Nieraz otacza mnie coś co przypomina cyrk albo sen Przekraczam kolejne kilometry choć nie ubywa ich Ciągle do mety mam daleko ale to pryszcz, nie budź mnie Ej, jest mi potrzebny klej, żeby złożyć się w jedną część Pilnie potrzebny klej, duża tubka albo ze dwie Jest mi potrzebny klej, może coś o nim wiesz Żeby znów element, hej, nie przepadł gdzieś