Na jesień zrzucam skórę Palto pełne pyłu, bruzd Na jesień się rozbiorę w końcu Z cudzych brudnych słów Na jesień zrzucam skórę Szoruję każdy kąt i por Oczyszczam z cudzych spojrzeń Co kradną moją moc Cały ten kurz Co wsysam go do płuc Pochodzi z waszych ust Cały ten kurz I ledwo dysząc Tłumiąc z bólu jęk Ocieram polik z łez Cały ten kurz Co wsysam go do płuc Pochodzi z waszych ust Cały ten kurz I ledwo dysząc Tłumiąc z bólu jęk Ocieram polik z łez Na jesień zrzucam skórę Palto pełne pyłu, bruzd Na jesień się rozbiorę w końcu Z cudzych brudnych słów Na jesień zrzucam skórę Szoruję każdy kąt i por Oczyszczam z cudzych spojrzeń Co kradną moją moc Cały ten kurz Co wsysam go do płuc Pochodzi z waszych ust Cały ten kurz I ledwo dysząc Tłumiąc z bólu jęk Ocieram polik z łez Cały ten kurz Co wsysam go do płuc Pochodzi z waszych ust Cały ten kurz I ledwo dysząc Tłumiąc z bólu jęk Ocieram polik z łez Na jesień zrzucam skórę Palto pełne pyłu, bruzd