Pora umierania, Bo już sinieją zorze W pustce przepełnionej, W złudnej łasce Bożej. Pora odchodzenia Ciało się buntuje, Dusza cicho błaga, Rozum ulatuje. Trzymasz mnie za rękę, A zamiast ręki kamień. Puls powoli stygnie W nierówne tykanie. ♪ Czemu nie pozwolisz Odejść, Skoro tonę? Znów wiszę nad burtą, Znów mnie Uratujesz. Trzymasz mnie za rękę, A zamiast ręki kamień. Puls powoli stygnie W nierówne tykanie. ♪ Trzymasz mnie za rękę, A zamiast ręki kamień. Puls powoli stygnie W nierówne tykanie. Trzymasz mnie za rękę, A zamiast ręki kamień. Puls powoli stygnie W nierówne tykanie.